Ile chcesz zarabiać? Co powiedzieć w czasie rozmowy kwalifikacyjnej?
Niby wiemy, że to pytanie musi paść. W końcu to oczywiste, że do pracy nie chodzimy dla przyjemności i podtrzymania stosunków towarzyskich, a po to, aby zarabiać pieniądze. Najlepiej, jak największe. Tylko nie powiesz przecież do potencjalnego pracodawcy, że oczekujesz kilkunastu tysięcy, gdy dopiero wkraczasz na rynek pracy. W takim razie, ile i jak to wyliczyć?
Brutto i netto
Starasz się o pracę i interesują cię zarobki, tylko nie zapominaj, że w czasie rozmowy ty i pracodawca możecie myśleć o zupełnie różnych kwotach. Ciebie interesuje, ile wpłynie na twoje konto, innymi słowy, ile dostaniesz do ręki. Twój pracodawca może mieć na myśli kwotę brutto, bo od kwoty, która faktycznie otrzymasz, trzeba odprowadzić określone daniny. To składki na ubezpieczenia społeczne i podatki. Dopiero połączenie tych sum składa się na kwotę brutto. W dodatku rzecz jest nieco bardziej skomplikowana, bo wysokość tych obowiązkowych obciążeń jest inna, w zależności od rodzaju umowy: o prace, zlecenia czy dzieła. Zanim pójdziesz na rozmowę, dokładnie sprawdź, jaki rodzaj umowy proponuje pracodawca.
Ile musisz mieć, czyli twoje minimum
Żyjemy w czasach sporych przywilejów socjalnych. Można by rzec, że poniekąd wyręcza nas w myśleniu o naszym minimum. Zastanówmy się, najniższa krajowa to dzisiaj nieco ponad dwa tysiące trzysta złotych. Pomyśl, czy to faktycznie ci wystarczy? Jest jedna prosta metoda. Musisz obliczyć, ile pieniędzy wydajesz rocznie na życie. Znacząco ułatwi ci sprawę twój wyciąg z konta. Tylko policz wydatki z długiego okresu, bo w końcu nie w każdym miesiącu wydajemy tyle samo. Opłaty stałe to nie wszystko, bo dochodzą koszty ubrań, ubezpieczeń czy kosmetyków, a te nie zawsze są jednakowe. Policzyłeś sobie?
Tylko minimum to zbyt mało
Najniższa krajowa, nawet jeśli twoje życiowe minimum jest na tym etapie niższe to zbyt mało. W końcu każdy oczekuje od życia nieco więcej. Chcemy wyjeżdżać na wakacje, dbać o rozrywki, a przede wszystkim nasz stały rozwój. Co jakiś czas niezbędne nam nowe meble, remonty mieszkania, czy nawet spłacanie rat za kupiony lokal, jeśli chcemy się usamodzielnić np. od rodziców, z którymi mieszkamy. Na każdym etapie życia potrzebujemy czegoś innego: musimy wychować dzieci, a z czasem zadbać o emeryturę.
Inflacja kosztów życia
Zmiana pracy oznacza bardzo często, że zmieni się nasza sytuacja życiowa, czy tryb zajęć. Może być tak, że musimy dojeżdżać do pracy nieco dalej i niezbędny nam samochód lub wzrośnie koszt paliwa. Być może potrzebne będą nowe ubrania, a może spotkania towarzyskie w gronie innych pracowników, które będą kosztowne. Może też nam się przydać nowy sprzęt, dodatkowe kursy, czy odpłatne podniesienie kwalifikacji. Inflacja kosztów życia może też mieć aspekt psychologiczny: po prostu uznamy, że mamy więcej, a więc możemy wydawać więcej. To również warto doliczyć do przyszłego wynagrodzenia.
Sprawdź średnią płacową na swoim stanowisku
Płace kształtuje rynek, a właściwie zapotrzebowanie na pracownika. Zanim pójdziesz na rozmowę o prace, postaraj się sprawdzić, ile zarabia się na stanowisku, na które aplikujesz. Istnieją specjalne, odpłatne raporty, które możesz zamówić, tylko to zupełnie zbędny wydatek. Zdecydowanie prościej skorzystać z informacji dostępnych publicznie i porozmawiać ze specjalistami, zatrudnionymi na podobnych stanowiskach i wykonującymi zbliżone zakresy obowiązków.
Jest to niezręczny moment podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Oczywiście, że trzeba się cenić, ale podając zbyt dużą stawkę prawdopodobnie nigdy więcej nie oddzwonią…