Obligacje. O co w tym chodzi?
Naprawdę ciężko dziś zadbać o stabilny zarobek na naszych oszczędnościach, który w dodatku zapewniłby całkowite bezpieczeństwo zainwestowanemu kapitałowi. Zwłaszcza że takie bezpieczne sposoby, jak lokaty czy konta oszczędnościowe praktycznie nie mają sensu bytu, biorąc pod uwagę ich oprocentowanie. Inflacja rośnie, stopy procentowe wprawdzie jakby drgają, ale banki nie przyjmują tego do wiadomości i trudno znaleźć kogoś, kto oferuje 1% czy maksymalnie 2% i to ograniczając limity wpłat. Coraz częściej przewija się hasło obligacje. Może faktycznie warto? Tylko o co w tym chodzi?
Czym są obligacje?
To papier wartościowy, który jest potwierdzeniem, że emitent, czyli wystawca zaciągnął dług u obligatariusza. Nieco prościej; pożyczamy komuś nasze pieniądze, a w zamian za to liczymy, że odda nam je w określonym terminie wraz z należnymi odsetkami, które ustaliliśmy, pożyczając pieniądze. W pewnym sensie to forma lokaty bankowej, bo działanie jest takie samo, w końcu chodzi o to, że pożyczasz bankowi swoje pieniądze. Pomyśl, co jest dla ciebie najważniejsze, gdy pożyczasz komuś swoje pieniądze? Rzecz jasna to, jak bardzo jest wiarygodny i jaka jest pewność, że pieniądze nam odda. Z tego powodu za najbezpieczniejsze uchodzą obligacje, które emitują rządy poszczególnych państw, bo ryzyko upadłości całego kraju np. Polski jest stosunkowo niewielkie (nie można z całą stanowczością stwierdzić, że żadne, bo nie takie cuda się zdarzały. W 1998 r. niewypłacalna była Rosja, a trzy lata później Argentyna).
Tylko świat nie kończy się na obligacjach skarbowych
Za emisją obligacji skarbowych, czyli tych, które chętnie kupują inwestorzy detaliczni, ze względu na ich bezpieczeństwo stoi Minister Finansów. Natomiast obok nich funkcjonują obligacje nie skarbowe, bo nie tylko rząd chce pożyczyć nasze pieniądze. Równie zainteresowane pożyczka są przedsiębiorstwa, banki spółdzielcze i samorządy, które także potrzebują gotówki na inwestycje. Tu także wiele zależy od ryzyka: wiadomo, im wyższe ryzyko, tym większe oprocentowanie, a więc potencjalne zyski, którymi trzeba nas skusić, żebyśmy pożyczyli nasze pieniądze. Najbezpieczniejsze będą pożyczki, których udzielamy samorządom, bo w końcu to organy administracji, a więc w domyśle ręczy z nie rząd, czyli państwo. Za to bodaj najbardziej ryzykowne będą przedsiębiorstwa, bo wiadomo, inwestycja przez nie poczyniona nie zawsze musi przełożyć się na zyski. Zależy to od wielu czynników, a więc nie jest to pożyczka, która gwarantuje pewny zwrot.
Oprocentowanie to niejedyna różnica
Wiemy już, że im wyższe ryzyko, tym większe oprocentowanie. Tylko istnieją różne zasady naliczania tego oprocentowania, a nawet dostęp do innych praw, które dają obligacje. Na rynku obligacji funkcjonują takie, które w ogóle nie są oprocentowane i nie myśl, że nikt ich nie kupi. Po prostu sprzedawane są poniżej ceny nominalnej, czyli obligacja o wartości stu złotych, sprzedawana jest np. za dziewięćdziesiąt z gwarancją odkupu za jakiś czas po cenie nominalnej. Są także obligacje o oprocentowaniu stałym, a stabilność i możliwość wyliczenia zysku to w niepewnych czasach spora zaleta. Dostępne są także takie, których oprocentowanie jest zmienne i zależy od jakiegoś wspólnego parametru, najczęściej to stawka WIBOR (oprocentowanie stosowane w rozliczeniach między bankami) lub inflacja.